O znaczeniu pojęć. Ontologiczne przyczyny – kulturowe konsekwencje. Wykład drugi

Wykład

Informacje

O znaczeniu pojęć. Ontologiczne przyczyny – kulturowe konsekwencje. Wykład drugi

Drugi wykład z cyklu „O znaczeniu pojęć…” przypada tuż po Wielkiej Nocy, we wtorek po wielkanocnym Poniedziałku. Temat, o którym będziemy mówić, splata się z pamiątką najważniejszych dla chrześcijaństwa wydarzeń nie tylko pod względem czasu, ale i… treści. W trakcie spotkania spróbujemy zbliżyć się do tajemnicy wpisanej w niepozorne słówko: „być”. Jak wskazują m.in. wyniki badań filozofa i lingwisty, Charlesa H. Kahna, autora monumentalnego  studium „The Verb <Be> in Ancient Greek” –  w języku naturalnym system znaczeń czasownika „być”, funkcje, jakie pełni: predykatywna/orzecznikowa, egzystencjalna, lokacyjna i lokacyjno-egzystencjalna oraz prawdziwościowa, stanowią warunek możliwości skonstruowania jakiegokolwiek sądu lub sensownego wyrażenia jakiejkolwiek myśli, co potwierdza intuicję starogreckich myślicieli o fundamentalnej roli tego terminu. „Istnieć” to czasownik wyrażający jedną z funkcji tego niezwykłego, „brzemiennego” bytem słowa, rzeczownik „prawda” – to z kolei nominalizacja innej funkcji, której nośnikiem i wyrazem jest słowo: „jest”/ „być”. W ujęciu wielowymiarowości tego zadziwiającego słowa pomogą nam transcendentalia. Termin nie brzmi zachęcająco, to fakt, ale kryją się pod nim – jak czytamy w <Ontologii> Władysława Stróżewskiego – po pierwsze <nazwy o nieograniczonej ekstensji>, czyli takie, które orzekać możemy o wszystkim, co jest, na przykład: <jedno>, <prawda>, <dobro>, <byt>, <piękno>. Po drugie: Ale niech nas forma rzeczownikowa nie zwiedzie: z pomocą transcendentaliów nie nazywamy rzeczy/przedmiotów, ale pozwalają one wyrażać – i to drugie znaczenie tego terminu – <ogólne i konieczne sposoby istnienia>.  W jaki sposób jednak to, co ogólne może wiązać się z tym, co istniejące, skoro to drugie jest zawsze nieskończenie konkretne?  W wyjaśnieniu pomoże nam między innymi odwołanie się do spekulatywnie wyróżnionych w bycie (łac. ens) przez średniowiecznych filozofów  -  istoty (łac. essentia)  i istnienia (łac. existentia). Podczas wykładu uwyraźnimy także nić, jaka łączy wypowiedź pojmanego Jezusa, zakończoną pytaniem Piłata: „A cóż to jest prawda?”, ze starotestamentowym określeniem się przez Boga imieniem „Jestem”. Przywołamy fragmenty janowej Ewangelii, gdzie również Jezus nazywa Siebie Imieniem Tego, Który Jest. Jeden z takich nielicznych – a frapujących dla starożytnych Ojców Kościoła momentów – miał miejsce podczas pojmania w Ogrójcu: „A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: «Kogo szukacie?» Odpowiedzieli Mu: «Jezusa z Nazaretu». Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem». Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: «Kogo szukacie?» Oni zaś powiedzieli: «Jezusa z Nazaretu». Jezus odrzekł: «Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!»” - J 18, 4-8. Po wykładzie tym razem na pewno znajdziemy czas na dyskusję.  
 
 
„Podczas pierwszego z cyklu wykładów <O znaczeniu pojęć…> zarysowaliśmy różnicę między pięknem usytuowanym po stronie rzeczywistości, niezależnym od zmiennych gustów, smaku czy upodobań, a pięknem estetycznym, podlegającym modom i bieżącej koniunkturze. Jednak by w pełni tę różnicę wypowiedzieć, konieczne jest odwołanie się do analiz prowadzonych w obrębie filozofii bytu, czyli: ontologii/metafizyki. Jeżeli po zmianie ontologicznego paradygmatu, dokonanego w ramach „Kartezjańskiego przełomu”, istnienie stało się w filozofii przedmiotem sporu, to cóż powiedzieć o innych transcendentaliach, w tym – o transcendentalnie pojmowanym pięknie. <Przełom Kartezjański>, mówiąc najkrócej, wyraża się w odwróceniu relacji myśli i bytu. Bo do tego właśnie sprowadzić można formułę: <cogito, ergo sum>, z którą powszechnie kojarzony jest Kartezjusz. Myślenie nie tylko poprzedza w niej byt, ale i okazuje się jego warunkiem: <myślę, więc jestem>. Dla starożytnych, jak i dla średniowiecznych filozofów, było dokładnie na odwrót. To, czy myślenie w ogóle jest myśleniem zależało od tego, czy i na ile służy wypowiadaniu prawdy bytu, tego, <jak jest>. Przekonanie, że myślenie pozostawać ma <na usługach> bytu bezkonkurencyjnie wyraził Parmenides, nazywany ojcem ontologii greckiej, żyjący ok. VI wieku przed narodzeniem Chrystusa. W swoim poemacie pt. <O naturze> pisał: <Tym samym jest bowiem myślenie i to, z powodu czego jest myśl, Albowiem bez bytu, w którym się wyraża właśnie to, co jest, Nie odnajdziesz myślenia>. Snucia fantazji, formułowania kłamstw albo tworzenia nonsensów w rodzaju <kwadratowego koła> czy <rydwanu pędzącego po powierzchni morza> - ludzie starożytności i średniowiecza nie nazwaliby myśleniem. Odrzucenie tej klasycznej perspektywy utorowało drogę estetycznie pojętemu pięknu, o którym już właściwie nie wiadomo czym i czy w ogóle jest. Ale nie tylko. Trudno nie zastanawiać się nad ontologicznymi i kulturowymi konsekwencjami toczonego na Zachodzie od XVII stulecia sporu o istnienie świata oraz sformułowanego w cieniu tego sporu postulatu Immanuela Kanta, by wydając sąd smaku, dotyczący piękna: <[…] nie być w najmniejszym nawet stopniu zainteresowanym w istnieniu danej rzeczy, lecz pod tym względem być zupełnie obojętnym>. Postulat ten, nieco mrożący krew w żyłach i przypominający o tym, że przenikliwy Heine powiedział o Kancie, że ma on w sobie coś z Robespierre’a - legł u fundamentów współczesnej estetyki. Zawsze, kiedy napotykam gdzieś ten Kantowski postulat, pojawia się we mnie wątpliwość. Jeżeli coś nas zachwyca – jak piękny relief albo rzeźba – to czy rzeczywiście możemy powiedzieć, że istnienie tego przedmiotu jest dla nas obojętne? Czy ktokolwiek zachwycający się pięknem zabytków asyryjskiego miasta Kalhu (stanowisko archeologiczne w Nimrud) czy starożytności zgromadzonych w muzeach w Bagdadzie i Mosulu pozostał obojętny na ich istnienie bądź nieistnienie, kiedy terroryści z ISIS je niszczyli? A co z ludźmi, którzy są dla nas piękni dlatego, że ich kochamy? Co z tym pięknem, które – mówiąc Norwidem - <kształtem jest miłości>? Co z pięknem transcendentalnym, pięknem tego, co istniejące i żywe? Postaram się, by tym razem podczas wykładu nie zabrakło nam czasu także na  dyskusję. Zapraszam!” - mówi dr Ewa Chudyba, autorka cyklu, filozofka i kulturoznawczyni.         

Cykl:| O znaczeniu pojęć Spotkanie drugie:|Byt, transcendentalia, istnienie i istota |Wtorek, 22 kwietnia 2025, Willa Caro, godz. 17.00 Prowadzenie:| dr Ewa Chudyba, filozofka/kulturoznawczyni |Wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona Organizator:| Muzeum w Gliwicach

wydrukuj informacje